To miał być post o Mao, kolejnym przypadku chińskiej megalomanii i o
kwiatach.
Podejść to mauzoleum było trzy, najpierw przyjechałam na Tianmen Square za
późno (mauzoleum jest otwarte między 8 a 12), kolejnym razem była gigantyczna
kolejka, aby wejść na Tianmen (kolejka do kontroli zawartości bagażu i
sprawdzenia paszportu, ponieważ nie możesz sobie tak o wejść na plac... It’s
China after all).
Tym razem pojechałam tam relatywnie wcześnie, ustawiłam się w kolejce do
security check, aby potem stanąć w kolejce do przechowalni bagażu (przymusowa
przyjemność za 25 Yuanów, tj. 2,5 funa) i po przestaniu jakichś 40 minut w
końcu dopuszczono mnie do mauzoleum.
Mauzoleum mieści się w gigantycznym socrealistycznym budynku , kanciastym klocku, który stoi pośrodku Tiananmen Sqaure.
Zwiedzający tłum człapie w iście pingwinim tempie do kolejnej kontroli, gdzie
skanują zarówno Ciebie, jak i zawartość Twoich kieszeni, w moim przypadku
otworzyli portmonetkę, przetrzepali mp3kę i potrzęśli telefonem.
Następnie masz szansę na zakup żóltej gerbery dla Mao (3 Yuany), aby po
przeczłapaniu 20 metrów w głąb budynku, rzucić ją do trumniastego pojemnika na
kwiaty, tuż u podnóża posągu Wielkiego Wodza.
Tłum przesuwa się dalej, gładki
przepływ fali entuzjastów Mao zapewnia ochrona, która delikatnie ponagla, aby
nie stać w przejściu, ale maszerować do kolejnego pomieszczenia, holu, stamtąd
przez ogromne drzwi prosto do zaciemnionego pokoju w którym
spoczywa On. Fala ludzi rozwidla się na dwa nurty, każdy poganiany przez
Facetów w Czerni. Po środku całego zamieszania w krzyształowej trumnie zmumifikowany
Mao, podświetlany pomarańczową żarówką wygląda jak wysuszona pomarańcza.
Przesuwasz się do przodu i to już koniec przedstawienia. Żadnych pamiątkowych
zdjęć, obrazów Wodza, za to dużo souvenirów do nabycia na zewnątrz. Talerz z
wodzem, złota plakietka? Proszę bardzo, do wyboru do koloru.
„People throughout China were involved in the design and construction
of the mausoleum, with 700,000 people from different provinces, autonomous
regions, and nationalities doing symbolic voluntary labour.”
a man on duty
No comments:
Post a Comment