Monday, 16 June 2014

Hąg Kąg

W Hąg Kągu  (panie Gadzinowski, piątka za to!) mają nie tylko urząd anty-korupcyjny, ale też jeden z najbardziej fascynujących na świecie planów zagospodarowania przestrzennego, który wymusił budowanie blokowców 40+ - piętrowych. Wieżowce wąskie niczym sekwoje pną się do góry pomiędzy dziesiątkami zielonych pagórków i podobnych im blokowisk wystrzelujących do góry z tą samą mocą. A to tylko suburbia, zaś im bliżej Kowloonu, tym robi się gęściej, ciaśniej, więcej ludzi przemieszcza się w gąszczu miejskiego labiryntu. 

Hong Kong jest intensywny i zarazem zrelaksowany. Rozpostarty na kilku wyspach umożliwia hiking górski, miejski, plażowy i oczywiście kulinarny, który zwie się dim sum, gdzie jedzenie przygotowywane jest na parze w bambusowych naczyniach. 

Zakochałam się. 

Wiedziałam to przed wyjazdem, że oto jadę do urban mekki, która mnie pochłonie i totalnie zauroczy. Oglądając filmy Wong Kar Wai'a ("Chunking Express" czy "Fallen Angels") masz szansę podglądu tego magicznego świata pełnego neonów, gwaru i mieszanki narodowości. Dzięki mojemu przewodnikowi, miałam szansę ugrząznąć w Chunking Mansions (pierwsze sceny z „Chunking Express”), podziwiać najstarsze osiedla miejskie czy najwyższy budynek mieszkalny The Arch. Chunking Mansions to w ogóle inny świat, zaledwie kilka stopni po schodach w górę i czujesz się jak w Bombaju: stragany z indyjskim merczem, elektronika, dużo wąsiastych Hindusów w turbanach i dużo ciemnych, brudnawych zaułków.  

Przewodnik wziął mnie również na najdłuższy naziemny eskalator na świecie, który przecina wyspę Hong Kong i daje szansę na podgląd życia z góry, a jest na co patrzeć, bo pod eskalatorem tętni życiem rozrywkowa dzielnica Soho. Z kolei mój couch surfer mieszkał na jednym z gęsto zabudowanych osiedli i dzięki niemu miałam okazję poczuć jak się mieszka na tak małej przestrzeni, kiedy Twój sąsiad zza ściany niema oddycha Ci do ucha...

Zresztą, zobaczcie sami:

 
 
 

No comments:

Post a Comment